- Tam! Na północ! - zawołała Hinata, z wielkim wrażeniem ulgi nareszcie odnajdując postać tajemniczej kobiety. Bardzo daleki i odległy punkt nie napawał jednak entuzjazmem - Przemieszcza się bardzo szybko, nie zwalnia ani na moment.
- Wobec czego musimy przyspieszyć. Jazda!
Fizycznie niemożliwe w tym stanie było dla Hyuugi równoczesne operowanie Byakuganem jak i spoglądanie pod nogi. Wychodziło bowiem na to, że Sasuke zamierza resztę trasy pokonać na poziomie koron drzew.
Bała się okazać oznakę słabości, a równocześnie wiedziała, że prędzej czy później jej organizm tego nie wytrzyma. Upadek z takiej wysokości nie wydawał się zbyt pociągający, a jednak widząc zagniewane spojrzenie Sasuke, ostrożnie wskoczyła w ślad za nim, na tą samą gałąź.
- Postaraj się mnie nie spowalniać. - wyznał, spoglądając przed siebie - Muszę dziś dorwać tą wariatkę. Nie pozwolę, by w biały dzień ta szczwana dzikuska atakowała mnie na moim terenie!
Hinata przemilczała fakt, że gdyby Uchiha faktycznie więcej robił jak mówił, z pewnością nie dostałby takiego lania. Przemilczała również to, że nigdy jej nie dogonią.
Sasuke bez ostrzeżenia ruszył do przodu, bardzo szybko zostawiając kobietę z tyłu. Widząc tylko jego plecy i zarazem będąc bezpiecznie oddaloną od jego toksycznej bliskości, Hinata pozwoliła sobie na kilka odważnych wniosków.
Tych samych których, zdawało się, Sasuke w swej arogancji nie zdołał wyciągnąć .
Mimo tego, że Hyuuga widziała ową buntowniczkę w akcji przez zaledwie kilka sekund, wiedziała już, że brunet za żadne skarby tego świata nie zdoła jej pokonać.
Mogłaby mu to oznajmić, to jednak równałoby się z dobrowolnym oświadczeniem o chęci zostania zamordowaną. Widziała już, na co go stać. Dobitnie przekonała się o jego okrucieństwie i braku umiejętności radzenia sobie z własnymi porażkami.
- Wobec czego musimy przyspieszyć. Jazda!
Fizycznie niemożliwe w tym stanie było dla Hyuugi równoczesne operowanie Byakuganem jak i spoglądanie pod nogi. Wychodziło bowiem na to, że Sasuke zamierza resztę trasy pokonać na poziomie koron drzew.
Bała się okazać oznakę słabości, a równocześnie wiedziała, że prędzej czy później jej organizm tego nie wytrzyma. Upadek z takiej wysokości nie wydawał się zbyt pociągający, a jednak widząc zagniewane spojrzenie Sasuke, ostrożnie wskoczyła w ślad za nim, na tą samą gałąź.
- Postaraj się mnie nie spowalniać. - wyznał, spoglądając przed siebie - Muszę dziś dorwać tą wariatkę. Nie pozwolę, by w biały dzień ta szczwana dzikuska atakowała mnie na moim terenie!
Hinata przemilczała fakt, że gdyby Uchiha faktycznie więcej robił jak mówił, z pewnością nie dostałby takiego lania. Przemilczała również to, że nigdy jej nie dogonią.
Sasuke bez ostrzeżenia ruszył do przodu, bardzo szybko zostawiając kobietę z tyłu. Widząc tylko jego plecy i zarazem będąc bezpiecznie oddaloną od jego toksycznej bliskości, Hinata pozwoliła sobie na kilka odważnych wniosków.
Tych samych których, zdawało się, Sasuke w swej arogancji nie zdołał wyciągnąć .
Mimo tego, że Hyuuga widziała ową buntowniczkę w akcji przez zaledwie kilka sekund, wiedziała już, że brunet za żadne skarby tego świata nie zdoła jej pokonać.
Mogłaby mu to oznajmić, to jednak równałoby się z dobrowolnym oświadczeniem o chęci zostania zamordowaną. Widziała już, na co go stać. Dobitnie przekonała się o jego okrucieństwie i braku umiejętności radzenia sobie z własnymi porażkami.
Z całych sił starała się nie zostać zbytnio w tyle. Cały czas instruowała chłopaka w którą stronę powinni się udać, z czasem jednak musiała coraz bardziej wzmacniać głos. Sasuke gnał przed siebie jak szalony a Ona nic nie mogła poradzić na to, że nie była w stanie za nim nadążyć.
Jej Byakugan szwankował. Widziała mroczki przed oczami i coraz częstsze rozmazywanie się obrazu.
Dlatego to, co zobaczyła w pierwszym momencie wydało jej się zwykłą marą. Zamrugała, odgarniając zmęczenie a gdy spojrzała jeszcze raz… włosy stanęły jej na głowie.
- Sasuke! - zawołała natychmiast. Zastrzyk adrenaliny w jej żyłach pozowolił jej na wykonanie jednego, długiego skoku - Stój!
Mężczyzna nie usłucha jej żądania. W zamian jedynie obrócił głowę celem posłania jej wściekłego spojrzenia
- Co znowu?!
- Dwóch obcych shinobich! - Zmęczenie i duszności pozwoliły jej na wyartykułowanie tylko tych kilku słów. Łapiąc gwałtowny wdech, dodała jeszcze: - Płaszcze! Płaszcze w chmury!
Do Sasuke coś w końcu zaczęło docierać. Zatrzymał się raptownie, ku radości swojej narzeczonej która niemal od razu upadła na kolana, nie będąc w stanie ani minuty dłużej utrzymać się na nogach.
- Gdzie? - zawołał - W którym miejscu?!
Jej Byakugan szwankował. Widziała mroczki przed oczami i coraz częstsze rozmazywanie się obrazu.
Dlatego to, co zobaczyła w pierwszym momencie wydało jej się zwykłą marą. Zamrugała, odgarniając zmęczenie a gdy spojrzała jeszcze raz… włosy stanęły jej na głowie.
- Sasuke! - zawołała natychmiast. Zastrzyk adrenaliny w jej żyłach pozowolił jej na wykonanie jednego, długiego skoku - Stój!
Mężczyzna nie usłucha jej żądania. W zamian jedynie obrócił głowę celem posłania jej wściekłego spojrzenia
- Co znowu?!
- Dwóch obcych shinobich! - Zmęczenie i duszności pozwoliły jej na wyartykułowanie tylko tych kilku słów. Łapiąc gwałtowny wdech, dodała jeszcze: - Płaszcze! Płaszcze w chmury!
Do Sasuke coś w końcu zaczęło docierać. Zatrzymał się raptownie, ku radości swojej narzeczonej która niemal od razu upadła na kolana, nie będąc w stanie ani minuty dłużej utrzymać się na nogach.
- Gdzie? - zawołał - W którym miejscu?!
Hyuuga dyszała głośno, niezdolna do wypowiedzenia choć jednej sylaby.
- Gadaj!
- Gadaj!
- Naprzeciwko. - Drżącą dłonią wskazała kierunek - Ona, ta dziewczyna, udało jej się przemknąć zaraz obok nich. Ale są tam. Dwóch mężczyzn, z czego jeden wygląda naprawdę dziwnie. - zastanowiła się na krótko - Jak skorpion.
- Niemożliwe! - Sasuke zamilkł raptownie, wpatrzony w ciszę głuszy. Skupiona twarz zdradzała intensywność myśli. - To członkowie grupy przestępczej o nazwie Akatsuki. Ojciec niedawno mówił o nich przy kolacji. Skupisko shinobich, którzy zdradzili swoje wioski. Banda zwykłych śmieci.
- Wobec czego musimy zawrócić - Ośmieliła się wypowiedzieć swoją opinię na głos - Trzeba powiadomić władze
- Niemożliwe! - Sasuke zamilkł raptownie, wpatrzony w ciszę głuszy. Skupiona twarz zdradzała intensywność myśli. - To członkowie grupy przestępczej o nazwie Akatsuki. Ojciec niedawno mówił o nich przy kolacji. Skupisko shinobich, którzy zdradzili swoje wioski. Banda zwykłych śmieci.
- Wobec czego musimy zawrócić - Ośmieliła się wypowiedzieć swoją opinię na głos - Trzeba powiadomić władze
- Co?! - Sasuke spojrzał na nią, jakby była niespełna zmysłów - Używanie Byakugana całkiem zjadło ci rozum?! Nie możemy tego przegapić… To może być moja szansa! Wstawaj! Ruszamy!
Hinata bardzo mylnie odebrała jego gwałtowność, biorąc ją za przejaw strachu - nie ekscytacji. Tymczasem okazywało się, że mężczyzna nie ma najmniejszego zamiaru uciekać. Wręcz przeciwnie.
Ten szaleniec chciał wyruszyć im naprzeciw.
Niech Bóg ma go w swojej opiece. Ten zapatrzony w siebie chłopak nie dożyje nawet dwudziestki - co dla Hinaty było opcją dość optymistyczną. Perspektywa spędzenia całego życia przy jego boku napawała ją wstrętem, teraz zaś zaczynała mieć prześwity nadziei, że jej obecny narzeczony być może nie doczeka samej ceremonii zaślubin.
- Ja nie dam rady, Sasuke - wyjąkała, strwożona przed tym, jak zareaguje.
Ten zmierzył ją z pogardą.
- Tak właśnie sądziłem - wysyczał jadowicie - Jesteś zbyt słaba. Boisz się.
- I Ty nie powinieneś tam iść! - odważyła się podnieść głos. Sama nie wiedziała dlaczego nagle poczuła chęć ratowania tego głupca. - Nie dasz rady dwójce potężnych ninja, skoro nawet nie kunoichi zdołała powalić Cię…
Nie dokończyła, bowiem przerwało jej mocne uderzenie w twarz.
Najpierw poczuła szok a dopiero później dotarło do mnie uczucie piekącego policzka. Sztywnym ruchem obróciła głowę, patrząc na Uchihe z niedowierzaniem
- Nigdy więcej nie waż się o tym wspominać! Ani uznawać mnie za słabeusza!
Wciąż nie mogła wyjść z szoku, gdy Uchiha jak gdyby nigdy nic obrócił się i ruszył, bardzo szybko znikając jej z oczu.
Wtedy też Hinata, nie bez zawiści pomyślała, że oto widzi tego człowieka ostatni raz w swoim życiu.
Była pewna, że Sasuke nie wyjdzie z tego żywy.
Hinata bardzo mylnie odebrała jego gwałtowność, biorąc ją za przejaw strachu - nie ekscytacji. Tymczasem okazywało się, że mężczyzna nie ma najmniejszego zamiaru uciekać. Wręcz przeciwnie.
Ten szaleniec chciał wyruszyć im naprzeciw.
Niech Bóg ma go w swojej opiece. Ten zapatrzony w siebie chłopak nie dożyje nawet dwudziestki - co dla Hinaty było opcją dość optymistyczną. Perspektywa spędzenia całego życia przy jego boku napawała ją wstrętem, teraz zaś zaczynała mieć prześwity nadziei, że jej obecny narzeczony być może nie doczeka samej ceremonii zaślubin.
- Ja nie dam rady, Sasuke - wyjąkała, strwożona przed tym, jak zareaguje.
Ten zmierzył ją z pogardą.
- Tak właśnie sądziłem - wysyczał jadowicie - Jesteś zbyt słaba. Boisz się.
- I Ty nie powinieneś tam iść! - odważyła się podnieść głos. Sama nie wiedziała dlaczego nagle poczuła chęć ratowania tego głupca. - Nie dasz rady dwójce potężnych ninja, skoro nawet nie kunoichi zdołała powalić Cię…
Nie dokończyła, bowiem przerwało jej mocne uderzenie w twarz.
Najpierw poczuła szok a dopiero później dotarło do mnie uczucie piekącego policzka. Sztywnym ruchem obróciła głowę, patrząc na Uchihe z niedowierzaniem
- Nigdy więcej nie waż się o tym wspominać! Ani uznawać mnie za słabeusza!
Wciąż nie mogła wyjść z szoku, gdy Uchiha jak gdyby nigdy nic obrócił się i ruszył, bardzo szybko znikając jej z oczu.
Wtedy też Hinata, nie bez zawiści pomyślała, że oto widzi tego człowieka ostatni raz w swoim życiu.
Była pewna, że Sasuke nie wyjdzie z tego żywy.
Krótko, ale prosto z serca! 🥰
Buziaczki♥
Temira...czy ty....czy ty to zrobiłaś?...czy wreszcie się doczekałam...śmierci buca? Czy wiesz jak bardzo szczęśliwa jestem? Jak bardzo jestem zadowolonam spełniona? Jakie motylki w brzuchu mam?
OdpowiedzUsuńA Hinata...czyty...czy ona...miała wredne myśli?
Słodki Jezu, ten dzień nie mógł być lepszy. Serio. Sassy Hinata to coś, czego mi brakowało w życiu. Tak jak nie lubię tej postaci, tak tutaj skradła mi serce swoimi przemyśleniami na temat adoptowanego dziecka Uchiha. Serio, jestem spełniona. Wypełnił mnie spokój.
Nie mam nic do dodania. Jestem dumna z niej, z Ciebie, z siebie. Cóż za piękny dzień.
I ♥ U Temira. Serio.
No cóż... *odchrząkuje* To blog SasuSaku wiec no....eee....Jak ci to powiedzieć... xD
UsuńJa wiem, wiem... Ale wiesz, warto mieć marzenia... XD
UsuńJa mam teorię! Sasek umiera, ale odradza się/Sakura go ratuje jakimiś ziołami i Uchiha staje się druga leśną nimfą? Wtedy potrafiłby wszystko ogarnąć swoim rozumkiem.
OdpowiedzUsuńI tak ogólnie, to czuję satysfakcje tak bardzo, że przegra z Sasorim, którego w innym uniwersum Sakura pokonała :> (tak tak, wiem że to były inne okoliczności, dajcie żyć mi chwilą!!)
Buziaki~
Coś jakby... Powiedzmy... Niekonieczne... Choć może?
UsuńNie powiem >:D
Sasori zmiecie go jak robaczka. Jak z resztą każdego chyba, kto byłby bez jego babci w teamie xd