wtorek, 17 marca 2020

Rozkwit próżności

  

   Sasuke nie mógł uwierzyć, że blisko trzy godziny poszukiwań spełzły na niczym.
Odpowiedzialnością za swoją kolejną porażkę obarczał tylko jedną osobę. I na pewno nie był nią on sam. 
    - Wspomnę Twemu Ojcu, że treningi które pobierałaś, były niedostateczne. - Wyrzekł całkowicie poważnie, gdy wraz ze swoją narzeczoną Hinatą przedzierali się przez zgliszcza, celem powrotu do wioski.
  Mimo zabrania ze sobą użytkowniczki Byakugana, wciąż nie udało mu się znaleźć ani jednego śladu, tropu, dosłownie niczego co doprowadziłoby go do różowowłosej uciekinierki. Był wściekły. Nie. To zbyt mało powiedziane. Naraził na szwank swoją reputację i w dodatku dobitnie przekonał się jak nędznym, bezużytecznym robakiem jest jego przyszła, pożal się boże, żona.
Nie potrafiła znaleźć nawet jednej, durnej dziewuchy. Sasuke był pewny, że gdyby zabrał ze sobą jej kuzyna Nejiego ten od razu rozwiązałby tą sprawę.
Równocześnie był świadomy, że członek bocznej gałęzi klanu posiadał większy pokłady rozumu od Hinaty i na pewno zadawałby dużo więcej pytań.
A On, Uchiha Sasuke nie przywykł nikomu się z niczego tłumaczyć.
  - Dopilnuję, by poddano cię cięższym próbom. Póki co nie jesteś nic warta.
Hyuuga w duszy aż jęknęła głośno, bardzo dobrze pamiętając każde uderzenie i każdego siniaka które uczyniono jej, gdy tylko wykonała choć jeden zły ruch podczas sparingów z ojcem.

   Dziewczyna kroczyła zaraz za pędzącym do przodu brunetem, dysząc głośno. Zmęczona z trudem stawiała szybkie kroki by tylko nadążyć za mężczyzną, który nie miał dziś dla niej żadnej litości.
Ciągłe używanie Byakugana wyczerpało każdy pokład czakry i siły, który miała. Idąc musiała podpierać się stabilniejszych drzew. Niejednokrotnie obraz zawirował jej przed oczami, sprawiając, że zatrzymywała się strwożona wizją upadku.
Tak było i teraz.
Bardzo niewiele dzieliło ją od całkowitej utraty przytomności. Nachyliła się oddychając ciężko
  - Sasuke-kun pocze...
  - Przestań robić z siebie ofiarę! - Dotarł do niej zagniewany głos jej towarzysza, na dźwięk którego aż zacisnęła mocno powieki. Nie liczyła z jego strony na żadną oznakę współczucia, nie była aż tak naiwna. Poczuła, że zbliżył się ku niej nerwowym krokiem.
Niepewnie uniosła spojrzenie. 
  - N-Nie dam już rady… - wyrzekła. Pot perlił się na jej czole. -  Muszę… Muszę troszkę odpoczą..
  - Nawet nie chcę o tym słyszeć. Podnoś się. - Chwycił ją mocno za ramię i szarpnięciem doprowadził do pozycji stojącej. Dziewczyna aż zachwiała się, nagle uderzona przez tyle bodźców. Nie zareagowała sprzeciwem, ale nawet gdyby to uczyniła, Dziedzic Uchiha i tak nic by sobie z tego nie zrobił. - Nie mam tyle czasu, żeby się tu z tobą bawić. Byłaś szkolona na shinobi, więc zachowuj się jak na ninje przystało.
  Gwałtownie puścił jej postać, co spowodowało, że z łoskotem przewaliła się na kolana. Jęknęła głośno, czując, jak łzy zbierają się pod powiekami.
  - Wstawaj powiedziałem - Wysyczał nienawistnie - Wstawaj!
A gdy to nie przyniosło żadnego rezultatu, a kobieca postać jedynie bardziej skuliła się na leśnym runie nie wytrzymał. Wyciągnął przed siebie rękę i brutalnie złapał kobietę za włosy, tego dnia związane w ciasnego koka.
  Hinata pisnęła głośno, gdy nic nie robiąc sobie z jej cierpienia, mężczyzna mocno zadarł jej głowę a następnie niemal całą postać do góry. Na wpół klęcząc, patrzyła na swojego narzeczonego oraz obecnego oprawcę, a z jej powiek nieprzerwanie lały się strumienie gorzkich łez.
  - To boli! - wyjęczała, gotowa płaszczyć się przed nim byleby okazał jej odrobinę swojej łaski.
Tymczasem Sasuke, na pochybel swojej sile i dominacji, jeszcze mocniej zacisnął garść na jej koku, wywołując przyjemny dla swoich uszu szloch. Hinata błagała go o to by przestał, zdana tylko i wyłącznie na jego wolę.
To doświadczenie tak mu się spodobało, że wcale nie miał zamiaru odpuszczać. Jakże pokrzepiająca była świadomość własnej potęgi!
  - Proś o wybaczenie - zawyrokował, dumnie górując nad swoją kobietą.
  - Proszę - wyszeptała niemal natychmiast, pewna, że dłużej już nie zniesie tego bólu.
  - Głośniej!
Świadom jej cierpienia, szarpnął ręką chcąc zmusić ją do gwałtowniejszych działań. Hinata od razu zareagowała bolesnym krzykiem, ale nie spełniła jego polecenia.
A przynajmniej nie zrobiła tego tak szybko, jak On by sobie tego życzył.
  - Pożałujesz, że mnie zawiodłaś Ty…!
Nie zdołał dokończyć tego zdania. W pierwszej chwili zauważył tylko jakiś jasny punkt który pojawił się przed nim nagle, zupełnie jakby spadł prosto z koron drzew a w następnej poczuł już jak jego twarz odgina się od niespodziewanego ciosu z pięści.
Zdezorientowany i zamroczony naprawdę silnym uderzeniem puścił Hinatę i w kilku krokach zatoczył się do tyłu.
 Napastnik, choć niebywale drobny - bo tylko tyle Sasuke był w stanie spostrzec spomiędzy mroczek przed oczami, podążył jego śladem z zacięciem wystosowując następny, równie szybki atak.
  Uniósł do góry nogę, bez zawahania wykonał naprawdę eksponujący obrót i z całej siły, którą posiadał, a było jej naprawdę sporo, twardą niczym kamień piętą ugodził w szlachetną szczękę bruneta. Mężczyzna nie miał czasu nawet krzyknąć.
W całej tej chmarze zdarzeń,udało mu się wyodrębnić jedynie frywolnie latające w powietrzu, różowe włosy - bardzo ciężkie do niedostrzeżenia. Na pewno poczułby chorą ekscytację, gdyby tylko miał na to choć chwilę..
  Bo wyglądało na to że dziewczyna, kimkolwiek była, była naprawdę zdeterminowana by powalić Jego Uchihowską Mość do parteru.
Nie kończąc serii ciosów drugą nogą z wyskoku od razu wycelowała w wyeksponowaną klatkę piersiową przeciwnika - tym samym wieńcząc swoje dzieło zniszczenia.
Sasuke leżał kilka metrów dalej, obolały, sponiewierany i cholernie zdezorientowany. Oddech ugrzązł mu w piersi, gdy bezskutecznie usiłował złapać tchu w wyniku czego zaniusł się kaszlem.
  Hinata leżała na ziemi również, z tą różnicą, że jej oczy wyszczerzone niczym dwa, okrągłe spodki rejestrowały całą tą chorą sytuację. Jej mina przedstawiała się na ten czas niezbyt błyskotliwie. Usta dorównywały stopniowi rozwarcia powiek.
  Tymczasem Ta, która tak rezolutnie przybyła jej z pomocą, wcale nie czekała na oklaski. Gdy tylko szybkim rzutem oka zorientowała się, że Sasuke wciąż leży sobie grzecznie i zbiera godność z podłogi a granatowłosa kobieta w kimonie nareszcie pozostaje bezpieczna, obróciła się na tej samej pięcie którą znokautowała bruneta i pognała przed siebie.
  - To… niemożliwe.. - wyszeptała Hinata, niczym w transie patrząc w ślad za nią.
  Hyuuga jeszcze długo nie mogła zapomnieć jej wyglądu.
  Niezbyt wysoka ale i niezbyt niska, z różowymi włosami rozrzuconymi na plecach i wplecionymi w nie gałązkami i liśćmi. Zamiast standardowego ubioru, przepasana była przy piersiach oraz na biodrach zwierzęcymi skórami.
Wyglądała niczym pierwotna wojowniczka, żywcem wyjęta z ery wikingów.
    I w dodatku te ruchy. Hinata nigdy wcześniej w życiu nie widziała, by ktokolwiek poradził sobie z członkiem Klanu Uchiha z równą gracją a zarazem miażdżącą skutecznością.
  - S-Sasuke! - Uświadomiła sobie poniewczasie, zrywając się z podłogi i biegnąc ku narzeczonemu, który choć w ogóle nie zasłużył sobie na jej dobroć cóż.. miał być jej mężem. Uklękła przy jego postaci, rąbkiem kimona ścierając z jego warg strużkę krwii.
Nigdy nie była podła więc nawet w duchu nie mogła śmiać się z jego nieszczęścia. Usprawiedliwiała się tylko myślą, że dostał piękną nauczkę.
  - Zostaw mnie! - Warknął natychmiast, odpychając jej rękę. Z trudem podniósł się do pozycji siedzącej, ze złością patrząc w miejsce, gdzie do niedawna zniknęła kobieta.
Nie mógł uwierzyć, że tak pięknie go załatwiła i że, do jasnej cholery, cały czas znajdowała się pod zasięgiem jego ręki. Skoro zareagowała tak nagle, jasnym była że przebywała w pobliżu.
Ten fakt sprawił, że z jeszcze większą pogardą spoglądał właśnie na swoją narzeczoną. Hinata pod wpływem wzroku przepełnionego furią, dla pewności odsunęła się nieznacznie
  - Ty… - syknął, mrużąc powieki - Od samego początku wiedziałaś, gdzie ona się znajduje!
  - C-Co?! - jęknęła, strwożona tym, jakim cudem Sasuke doszedł w ogóle do tego abstrakcyjnego wniosku?
Fakt. Widziała ją na samym początku, zanim jeszcze na dobre wstąpili w las ale później żadna, mniejsza czy większa sylwetka nie rzuciła jej się w oczy.
Kobieta przepadła niczym kamień rzucony w wodę i niewiele było w tym jej winy.
Mimo to, ponownie w ciągu tego krótkiego dnia, zaczęła obawiać się mężczyzny, który teraz właśnie dźwigał się z ziemi i stawał na własnych nogach.
  - Nie graj idiotki. - warknął. Nerwowym ruchem rozłożył ręce, usiłując wskazać ogrom obszaru który ich otaczał. - Ona cały czas tutaj była. Gdzieś tutaj! A Ty ją przede mną kryłaś!
  - Przyrzekam Ci, S-Sasuke, że naprawdę nigdzie… - zawahała się, widząc jak wściekłość tańczy w jego oczach - .. n-nigdzie jej nie widziałam. Ona.. Pojawiła się jakby znikąd. Tak.. N-Nagle…
  - Łżesz jak pies!
Przed całkowitym wybuchem powstrzymywał go tylko fakt, że od krzyków bolała go niemal cała twarz. Był prawie pewny, że po spotkaniu z cholerną dzikuską i jej kopnięciem ruszają mu się co najmniej 3 zęby. 
  Podszedł do Hinaty prawie w ogóle nie czując bólu nadkruszonych żeber i silnym ruchem skierował jej ciało w stronę, gdzie zniknęła różowowłosa. Palcem wskazał gdzieś na głębie lasu.
  - Masz ją natychmiast zlokalizować, rozumiesz?! - Przysunął się do kobiety jeszcze bliżej, tak by następne słowa wypowiedzieć prosto do jej usta. Jego szept mroził krew w żyłach - I bez numerów! A jeśli jeszcze raz mnie zawiedziesz to gorzko tego pożałujesz.
Pchnął ją, by żwawo ruszyła przed siebie.
Dziewczyna nie mówiąc już nic więcej, posłała mu znad ramienia zlękniony wzrok.
   Sasuke ze złości mocno zaciskał zbolałą szczękę. 
Nadość już płeć damska nadszarpnęła mu dzisiaj cierpliwości. Drugi raz nie da się tak łatwo zaskoczyć ani przeklętej amazonce ani nikomu innemu.
  - W tym lesie nikt nie usłyszy Twoich krzyków, mała - dodał, otaksowując jej sylwetkę jednoznacznym spojrzeniem.
  Hinata niemal czuła, jak lodowaty dreszcz przebiega wzdłuż po jej kręgosłupie. Bez słowa aktywowała Byakugana ze wszystkich sił starając się odnaleźć to, na czym tak chorobliwie mu zależało. Czuła za sobą jego zimny oddech, słyszała dźwięk kroków.
Chwyciła Kimono i podciągnęła je wyżej, wykonując większe kroki. Z odrobiną żalu dojrzała, że odzienie nosiło na sobie brudne ślady liści oraz ziemi.



 Aut: Po ostatnim komentarzu tchnięto we mnie na tyle weny by... powstał ten rozdział! (I jeszcze następny :D ) Byłam tak zniecierpliwiona by Wam go pokazać, że publikuje niemal od razu! 
Mam nadzieję, że Wam się spodoba! 
Czuję napływ nowych sił ♥

5 komentarzy:

  1. Super rozdział :D . Dzięki Tobie widzę, iż blogspot nie umiera jeszcze <3 . Będę czekała z niecierpliwością na nowy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło to słyszeć! ♥♥

      Do następnego!

      Usuń
  2. Nienawidzę pisać komentarzy na telefonie, ale jak tylko zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział, to nie mogłam się powstrzymać.

    Zacznijmy od tego, że cholernie nienawidzę Lordowskiej Dupy Uchiha, który jak tak w cholernę głupi, agresywny, nienormalny, psychiczny i egocentryczny, że aż miałam ochotę wejść w to opowiadanie, dać mu, brzydko mówiąc, w ryj i wrócić do swojej roli komentatorki. Na szczęście zrobiła to dla mnie nasza dzikuska (SŁODKI Jezu jak to brzmi).

    Mam szczerą, ogromną nadzieję, że Sakura zrobi to jeszcze nie raz, swoje doda Itachi, a skończy mój mąż, wspaniały Shisui. Och Boże, jakże ja bym tego chciała. Mam nadzieję, że masz w planach porządne mordobicie dla Sasuke.

    I być może będę wredna, ale irytuje mnie Hinata. Moja przyjaciółka, zagorzała feministka oczywiście zrobiłaby że mną porządną deskusję na ten Temat. Zacznijmy od tego, że Hinata nie jest słaba. Nigdy jej za taką nie uznawałam, mimo, że szczerze nie lubiłam jej postaci. Ma siłę, ma umiejętności i mogłaby je wykorzystać, żeby przynajmniej uszkodzić Sasuke. Pozwala sobą pomiatać, jest ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej. Cholera, rozumiałabym jeszcze, gdyby kochała Uchihe. Ale kocha kogoś innego i cholera, niech wreszcie pokaże co ma do zaoferowania. Denerwuje mnie to. Serio.

    W ogóle traktuj moje słowa powyżej jako komplement, bo jestem pod wpływem skrajnych emocji, które są wywołane tym co piszesz. Moim zdaniem, to świadczy o twoim stylu, o twojej twórczości. Po co czytać coś, w czym nie odnajdujemy ani grama jakiejś emocji. Coś jak w książkach czy dobrym serialu - niby fikcja, a jednak wczuwasz się w to. I tutaj mam właśnie coś takiego.

    No więc, droga Temiro, mam nadzieję, że kolejny rozdział dodasz już wkrótce bo nie mogę się doczekać kontynuacji. Czekam z niecierpliwością.

    Pozdrawiam, Eriki ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. No kurde, no! Rzuca mną, zaraz coś pogryzę. Pięknie wykreowany Sasuke, no normalnie nie da się go lubić xD Wiem, oczywiście wiem, że to było zamierzone. Mam ogromna nadzieję, że coś jednak ktoś z tym zrobi. Czekam na zjawiskowe sprowadzenie do parteru tego buca. Co prawda mieliśmy już dominacje w sposób fizyczny przy walce małą leśną nimfą, ale chcę zobaczyć jak cierpi jego psycha!
    Wiem, ze Uchiha rządzą wioską itp, ale może ojciec Hinaty zrobiłby coś po zobaczeniu jej ubrudzonego, porwanego kimona? Bo przecież Sasuke nie jest pierworodnym, wiec nie jest taki super, hiper ważny, jak wydaje mu się w głowie.

    Czekamy na ten następny rozdział. Cieszę się widząc, ze publikujesz tą historię ;3

    Buziaki~

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics