środa, 15 lutego 2017

Stworzenie niegodne rzeczywistości.



  Mijały sekundy. Czas, wypełniony nerwowym oczekiwaniem i jednym tylko spojrzeniem, ciągnącym się nieustannie, nieprzerwanym przez żadną ze stron. Jak zderzenie dwóch, całkowicie odmiennych a jednak zależnych od siebie istot. Drapieżnika i jego ofiary.
  Kobieta zamarła w całkowitym bezruchu, trwając w pozycji umożliwiającej szybkie wystartowanie. Nogi miała stabilnie ułożone na ziemi, lekko pochylała się nad leżącym na ziemi trupem, a jedną z rąk oparła na mokrej od krwi trawie, dla utrzymania równowagi. Innymi słowy, z jakiegoś powodu zatrzymała się w trakcie ruchu mającego pozwolić jej wstać i uciec, i nie ważyła poruszyć w jakikolwiek inny sposób. Tylko patrzyła, oczami rozszerzonymi przez przerażenie.
Sasuke stojąc w pewnej odległości niemal mógł usłyszeć głośne bicie jej serca.
Mężczyzna nie poruszał się również, nie śmiał tego zrobić. Pierwotny instynkt nakazywał mu zachować niebywałą ostrożność zarówno w gestach jak i słowach, jakby przeczuwając, że zaledwie jeden zły ruch może doprowadzić do serii nieprzewidzianych zdarzeń. Nie wiedział wiele, ale był pewien jednego - musi ją schwytać. Tylko jak, do diabła miał to zrobić, kiedy wyglądała jak spłoszone zwierzę, w każdej chwili gotowe do ucieczki slalomem pomiędzy drzewami.
  Dyskretnie wybadał wzrokiem teren. Znajdowali się na niewielkiej polanie, odgradzającej las od miejskich zabudowań. Linia pierwszych, nieśmiało zaczynających się krzewów rysowała się wyraźnie około 30 metrów za plecami dziewczyny. Szybka kalkulacja pozwoliła Sasuke na odważne stwierdzenie, że nawet gdyby kobieta ruszyła do karkołomnego biegu, zdąży ją pochwycić nim wpadnie w zarośla. Lecz czy na pewno? Nie znał jej umiejętności, miał zaledwie lekki zarys tego, co potrafi.. Właściwie jaką miał pewność, że zacznie uciekać? Z zimną krwią zamordowała człowieka, a następnie siedząc, śpiewała do jego martwego truchła, zalanego krwią. Trzeźwo pokusił się na stwierdzenie, że istota, którą fascynował się od tygodnia jak idiota - jest nienormalna. To był jak kubeł lodowatej wody na jego słodkie wyobrażenia. Miała być elfem, nieuchwytną istotą - tymczasem okazała się zwykłym obłąkańcem, który postradał zmysły.
   Oboje czekali, w krzyczącej ciszy wpatrując się w oczy przeciwnika. Ale tylko mężczyzna próbował wydobyć z zielonych zwierciadeł jakąś skazę. Mimo prób, funkcjonariusz Uchiha nie znalazł niczego, co mogłoby przesądzić o winie kobiety - oczywiście poza znajdującym się pod nią trupem, na którym siedziała zanim jeszcze się tu pojawił. To w znaczącym stopniu rzutowało na sposób, w jaki ją postrzegał.
  Zupełnie nie pasuje do krwi, pomyślał w chwili najgorszej słabości, kiedy jucha na zabrudzonej dłoni kobiety wyraźniej rzuciła mu się w oczy. Bardzo powoli poruszył nogą, lecz to wystarczyło, aby dziewczyna poderwała się gwałtownie i postąpiła kilka szybkich kroków do tyłu, wciąż zwrócona twarzą w jego stronę. Nie spuszczała z niego wzroku, widocznie uznając, że im bliżej jest, tym większe ryzyko, że ruszy za nią w pogoń. Wolała go obserwować, zanim nie oddali się na tyle, by bezpiecznie dotrzeć do lasu. Wiedziała, że tylko ono mogło dać jej schronienie. Stawiała wolne kroki.
   - Kim jesteś? - Nagle mężczyzna odezwał się, a mocne zabarwienie jego słów od razu zatrzymało ją w miejscu.
 Nie odpowiedziała.
   - Skąd pochodzisz? - Kolejne pytanie.
Czoło Sasuke przecięła podłużna bruzda. Była to pierwsza oznaka zniecierpliwienia i złości. Dlaczego nic nie mówiła? Drażniło go to ciągłe milczenie i brak współpracy, ignorowanie wszystkiego, co jej nakazał. Istotnie nie był przyzwyczajony, żeby ktokolwiek przejawiał tak rażący brak poszanowania dla jego munduru. Ona jednak była wyjątkiem również pod tym względem.
  Każdy inny przyłapany na zbrodni zacząłby się tłumaczyć.
Tymczasem posiadaczka podejrzanie różowych włosów nie ważyła się nawet mrugnąć.
   - Dlaczego go zabiłaś? - Odezwał się po raz trzeci i zamilkł na dłużej, wyczekując odpowiedzi. Ta jednak nie nadeszła. Nie, żeby nie był na to przygotowany. Wsunął rękę do kieszeni, w której trzymał kajdanki, na co kobieta znowu się spięła, po czym obwieścił donośnie i władczo : - Widzę, że nie jesteś chętna do współpracy. W takim razie jestem zmuszony cię aresztować, pod zarzutem morderstwa, zatajania informacji przed policją, a także z powodu utrudniania mi śledztwa Zachowanie milczenia jest twoim obowiązkiem!
  Nie unieszkodliwił jej od razu. Odczekał chwile, łudząc się, że chociaż w tym przypadku kobieta wysunie jakąś formę dialogu. Być może nawet się poruszy, zmieni mimikę twarzy... zamruga?
Jakie było jego zdziwienie, gdy i na tym polu poniósł sromotną klęskę, równająca się z uczuciem ogromnego zawodu. Nie był pewny, czy do leśnej istoty dotarło to, co przed chwilą powiedział.
   W żaden sposób nie zareagowała na słowa, lecz z całą pewnością nie można powiedzieć, iż nie dostrzegła gwałtownych kroków, jakie z rozpędu postąpił ku niej Sasuke. W tym wypadku, na odpowiedź jej ciała nie trzeba było długo czekać. W ułamku sekundy po tym, jak Uchiha wysunął szybki ruch - zerwała się do panicznej ucieczki, biegnąc tak jak wcześniej przewidział: bardzo zwrotnym i szybkim slalomem. Ruszył za nią od razu, wiedząc z autopsji czym kończy się pozwolenie tej istocie na wyrobienie zbyt dużego dystansu. Gdyby odbiegła trochę dalej, już nigdy by jej nie dogonił.
   Aczkolwiek z jedną sprawą się przeliczył i przyznawał się do tego bez wahania - nie spodziewał się, że kobieta będzie aż tak szybka. Biegł ile sił w nogach, a jednak różowe włosy z każdą chwilą oddalały się, grożąc niechybną porażką. Sasuke poczuł, jak sytuacja wymyka mu się spod kontroli. Ogarnęła go panika, a to spowodowało gwałtowny wystrzał adrenaliny do krwi. Złożył ręce w znak, teleportując się z dokładnością wyliczoną co do centymetra bezpośrednio przed szarżującą niczym taran dziewczyną.
    Nie mogła się tego spodziewać, podobnie jak on mógł jednak przewidzieć, jak takie tarasowanie drogi przeważnie się kończy. Drobna amazonka wpadła w niego z pełną prędkością, mimo tego jak panicznie próbowała wyhamować i jednocześnie zmienić kierunek biegu. Jeszcze zanim oboje runęli na ziemię, Sasuke silnie oplótł kobiete ramionami, uniemożliwiając dalszą ucieczkę. Opadli na trawę. W międzyczasie wyszła na jaw kolejna kwestia, której nie przemyślał.
  Istota, bez względu na to jak niewielka była, posiadała w sobie ogromne pokłady siły i wigoru. Być może było to spowodowane strachem, który w momencie zetknięcia z ciałem mężczyzny ogarnął ją niemal do szaleństwa, powodując atak niekontrolowanej paniki.
  Nawet leżąc przyciśnięta do torsu Uchihy na podobieństwo szmacianej lalki, usiłowała wyrwać się mu, kopiąc, wrzeszcząc i dotkliwie raniąc go pazurami, którymi wymachiwała w powietrzu niczym pochwycona, zdziczała kocica. Parokrotnie usiłowała go również ugryźć.
   To była najgorsza walka, jaką młody Sasuke stoczył w całym swoim osiemnastoletnim życiu. Mijały minuty, a oni jak w amoku tarzali się po trawie, prezentując dwa zgoła odmienne sposoby postrzegania sytuacji: On chciał ją pochwycić, podczas gdy ona usiłowała jedynie uciec, uwolnić się od jego bliskości, która sprawiała, że serce niemal wyskoczyło z piersi, a krew głośno dudniła w uszach.
   Wrzasnęła przeraźliwie, kiedy chłopak silnie odrzucił ją na ziemię i zawisł nad nią, niczym senna mara. Wyrzuciła w górę ręce z zakrzywionymi szponami, a gdy sprawnie je pochwycił, mocno unieszkodliwiając zaraz nad jej głową, dziko wierzgnęła nogami, celując na oślep. I trafiła. Jedno z kolan zadziwiająco boleśnie ugodziło w brzuch mężczyzny, wywołując u niego głośne, wyjątkowo ordynarne przekleństwo.
   Czym było to uderzenie, w porównaniu z całą masą innych, których dorobił się dzięki jej pięścią, zębom, łokciom i pazurom?
  Działał jak w amoku, a szał ten narastał w siłę z każdą sekundą, w której nie mógł opanować tej przeklętej kobiety. Zachowywała się jak wariatka, pokręcona świruska nie mająca kontroli nad własnymi czynami. Jak więc miał ją unieszkodliwić, kiedy ona sama nie potrafiła tego dokonać?!   
Zadanie tak karkołomne i szaleńczo niebezpieczne udało mu się przypieczętować póki co, z zaledwie połowicznym sukcesem. Złapał ją za nadgarstki i ściskając bez umiaru, przyparł je do zimnej trawy. Syczała i wyła, z bólu albo strachu, próbując się wyswobodzić. Wkrótce Sasuke poradził sobie także z jej latającymi w powietrzu nogami, zręcznie przedostając się pomiędzy nie i najprościej rzecz ujmując kładąc całą masą swojego ciała na ciele dziewczyny. Przygniatając ją do ziemi, miał większą szansę, że już mu nie umknie. Niestety jej oszalałe wrzaski, w żaden sposób nie przypominające zdań ani nawet słów, wciąż rozbrzmiewały po okolicy. Spodziewał się, że prędzej czy później ktoś zaniepokojony odgłosami się tutaj pojawi - a wtedy przyłapie go na upokarzającej sytuacji, w której nawet nie potrafi poradzić sobie z pojedynczą, wychudzoną i niezbyt wysoką nastolatką.
   - Czy ty nigdy nie dajesz za wygraną?! Stul pysk! - Raptownie odchylił głowę, unikając tym samym klasycznego uderzenia z główki. Dziewczyna nie przebierała w środkach.
Stracił czucie w odcinkach dłoni, w które z powodzeniem wbijała swoje długie, zaostrzone paznokcie. Może i przejął władzę nad jej dłońmi, ale wciąż miała do dyspozycji palce.. Psiamać.
  Sasuke czuł równie mocno, jak nie czuł już rąk - że czas najwyższy skończyć wreszcie ten ciągnący się kabaret. Całe ciało miał obolałe, w uszach piszczało i.. Do diaska! Ta diablicia pozbawiła go właśnie solidnej porcji włosów. Jakim cudem zdołała do nich sięgnąć? Zwiększył nacisk na jej dłonie, mocno ściskając chude i zdecydowanie zbyt kościste nadgarstki kobiety. Załkała. Nie był tylko pewien, w wyniku czego nastąpił ten żałosny odgłos.
   - Mam tego dość. Uspokój się wreszcie! - Wewnętrzny głos nakazał Sasuke uaktywnienie Sharingana i - chodź nigdy jeszcze nie robił tego w tak okropnych warunkach- zamknięcie kobiety w genjutsu. Miał podstawy teorii i szczyptę praktyki, poza tym na całe szczęście, wiedział jak powinien przebiegać proces tej techniki. Nie zastanawiając się długo, przedarł się spojrzeniem wgłąb soczyście zielonych, załzawionych oczu.
 Krzyknęła po raz ostatni, głosem trochę bardziej rozpaczliwym po czym.. zamilkła, a jej ciało wiotko zaległo na ziemi. Odetchnął z niewyobrażalną ulgą.
Dźwignął się z ziemi, otrzepując ubranie z trawy, kurzu i zeszłorocznych liść. Następnie wytarł ze skóry nieliczne, krwawe smugi, powstałe na skutek masowych obrażeń, a głównie - zadrapań.
  Co to była za chora sytuacja - myślał nieustannie młody funkcjonariusz, łapiąc dziewczynę za ręce i bez wyczucia ciągnąc ją w stronę trupa. Nie podejrzewał, że zdołali przebiec aż taki kawał drogi, dopóki nie przyszło mu powtórnie pokonywać tego dystansu - w dodatku z nieprzytomnym balastem. Od poczucia wewnętrznego udręczenia odwodził go tylko znikomy ciężar istoty, którą przyszło mu taszczyć.  
  Po drodze natrafił na plik porozrzucanych papierów. Niemal dziesiątki skrupulatnie zapełnionych kartek rozciągały się swobodnie na zielonej trawie, kontrastując z nimi swoją żółtą barwą. Musiały być bardzo, bardzo stare. Na niektórych widniały ślady powykrzywianych, a nawet podartych brzegów; inne były wyraźnie po wielokroć zginanie i rozprostowywanie. Sasuke przyglądał się im w konsternacji, zanim zdecydował schylić i uważniej je przejrzeć. W większości treść stanowiły staranne rysunki konstelacji planet, opisane równie niestarannym pismem. Wytężył wzrok.
   - Male… dziewuj..ka..? - wyrecytował z wielkim zdziwieniem na twarzy - W jakim to jest języku?
   Finalnie wzruszył ramionami, lecz wiedziony jakimś dziwnym przeczuciem, wcisnął dokumenty do kieszeni obszernej kamizelki. Nie sądził by mogły być istotne, ale dla ulgi sumienia zachował je. Kto wie, może jeszcze do czegoś się przydadzą? Czymkolwiek są.
  Dotarłszy do zwłok krewniaka, pierwszą rzeczą którą uczynił zaraz po położeniu na ziemi nieprzytomnej morderczyni, było sprawdzenie w jaki sposób ofiara została pozbawiona tak cennego daru, jak życie. Martwy mężczyzna nazywał się Ikuhama i od parunastu lat służył w policji, pnąc się po szczeblach kariery.
Zadanie nie było trudne. Już wcześniej spostrzegł, że kamizelka w jednym miejscu mocno przesiąknięta była zaschniętą już teraz krwią. Po odsunięciu połatów rozciętego materiału, odnalazł głęboką dziurę w brzuchu ofiary, chodź właściwie była to podłużna, głęboka szrama.
 Wykonał rękami kilka gestów, przywołując pocztowego jastrzębia. Gdy w chwile później ptak szybował wysoko w powietrzu, na jego nodze widniał niewielki skrawek papieru - a w nim zwięźle wyrażona prośba o przybycie. Oddział z Głównej Siedziby powinien zjawić się lada moment.
 Nie tracąc czasu Sasuke pochylił się, uważniej przyglądając ranie, a następnie próbując skojarzyć rodzaj broni, która odpowiadałaby typowi rozcięcia. Odkrycie odpowiedzi nie zabrało mu dużo czasu, bo owa nasuwała się sama, i była zarazem najbardziej prawdopodobną z możliwości. Ciężko przetarł twarz dłonią.
   - Tekka i Naka Uchiha meldują się na służbę! Co jest Sasuke? Dlaczego nas wezwałeś? - Dwoje ubranych w mundury funkcjonariuszy wyłoniło się z kłębów dymu nieopodal młodego Uchihy. - Przybyliśmy tak szybko, jak tylko było to możliwe. Wspomniałeś, że sprawa jest pilna.
  Sasuke zwrócił się twarzą w ich stronę i jednoznacznie skinął głową. Znał ich, rzecz jasna, przy czym ani jeden ani drugi nie różnili się wiele wyglądem od innych członków klanu. Jedyną odmienną cechą były rysy twarzy i ich wzrost. Tekka był wysoki i chudy, przez większość czasu marszcząc brwi lub mocno zwężając usta. Naka natomiast prezentował bardziej zbitą budowę ciała i nie wykazywał żadnych skłonności do tików nerwowych. Taki zwykły, pulchny chłopczyk na którego nikt nie zwraca uwagi bo i niczym się nie wyróżnia.
   - Ikuhama nie żyje - powiedział najzwięźlej, jak tylko potrafił i odsunął się, ukazując im ukrytego za swoimi plecami, leżącego na wznak nieboszczyka.
   - Co się stało? - zapytał Tekka swoim niskim, rzeczowym głosem. Jak zwykle zmarszczył maniakalnie brwi.
   - Został zamordowany, najprawdopodobniej zwykłym kunaiem.
   - Wiadomo kto to zrobił?
   - Ona -  Sasuke wskazał ręką na kolejne ciało, leżące nieopodal. Dziewczyna dalej pogrążona była w głębokim śnie.
   - Również nie żyje? - upewnił się wyższy funkcjonariusz i jeszcze mocniej zmarszczył, zmarszczone brwi. Niemal zetknęły się ze sobą, tworząc jedną linię.
   - Jest ogłuszona. Umieściłem ją w genjustu, bo chciała uciec.
   - Zwykłe aresztowanie nie wystarczyło? - zauważył Naka z kpiną, czającą się w co drugim słowie. Jego pulchna, nieco okrągła twarz śmiała się, chodź oczy były poważne.
   - Nie - uciął krótko Sasuke i posłał mu ostre spojrzenie. Całe szczęście pazury kobiety nie dosięgły jego twarzy, przez co mógł bez wstydliwych szram pokazać się współpracownikom. - Gdyby wystarczyło, z pewnością bym je zastosował. Mniejsza z tym. Co robimy?
   - Należy zabrać tą dziewczynę na komendę i zbadać zwłoki. Ikuhama był doświadczonym wojownikiem, i nie wierzę by taka drobna kobieta mogła samodzielnie pozbawić go życia. Jak mniemam znalazłeś broń, z którego zadano ranę. Pokaż mi ją.
  Sasuke spojrzał na wyższego od siebie policjanta z chłodną rezerwą.
   - Nie mam jej.
   - Nie przeszukałeś tej dziewczyny?
   - Nie - uciął, czując coraz większą irytację. Wywyższanie się krewniaków wyjątkowo działało mu na nerwy, miał w sobie jednak tyle ogłady, by przemilczeć wszystkie kąśliwe uwagi. Ojciec od zawsze powtarzał mu, że brak poszanowania dla doświadczonych i starszych policjantów przynosi wstyd dla rodu oraz wioski.
   - Chyba niczego was już nie uczą w tej akademii. - mruknął mimochodem Naka, na co młodszy Uchiha automatycznie zacisnął pięści. Nie przywykł do lekceważenia swojej osoby, więc gdy grubszy z mężczyzn ominął go, swobodnym krokiem kierując się w stronę nieprzytomnej różowowłosej, zacisnął także szczękę. Cudem opanował się przed wypowiedzeniem czegoś, czego potem mógłby żałować.
  Z pochmurną miną obserwował, jak Naka zdecydowanie zbyt lubieżnie przeszukiwał wiotkie ciało dziewczyny. Zatrzymywał ręce w miejscach, w których definitywnie nie powinny się one znaleźć i przez cały czas uśmiechał się obleśnie, jakby napastowanie bezbronnych kobiet sprawiało mu ogromną przyjemność.  
  Tego już było dla Sasuke zdecydowanie za wiele.
   - Co ty wyprawiasz - warknął, niepomny na to, jak szorstkim tonem się posłużył. Patrzenie na takie sytuacje było mu obojętne... Tak przynajmniej myślał do tej pory.
Uświadomił sobie z gorszącą przejrzystością, że gdy spoglądał na oblepiające kobietę łapska, poczuł gniew. Gniew niepodobny do wszystkich innych złości, jakie przebył w życiu.
 W ułamku sekundy znalazł się obok Naki i silnie chwycił go za nadgarstek, odciągając jego rękę od piersi Dzikuski. Czarne oczy Sasuke połyskiwały groźnie znad ostrzegawczo zmrużonych powiek. Nawet wyższy z mężczyzn, do tej pory biernie obserwujący sytuację zawahał się i w konsekwencji odwrócił, udając że bada inne okoliczności zbrodni.
   - I co? Znalazłeś coś? - warknął z naciskiem Sasuke i gwałtownie puścił rękę nachalnego krewniaka, śmiejącego wzbudzić jego gniew. Ten poczerwieniał i odsunął się o parę kroków, zachowując bezpieczną odległość.
   - Nie. Nie ma przy sobie żadnej broni.
Sprawdził to tak dokładnie, że młodszy Uchiha nie miał co do tego wątpliwości.
   - W takim razie zabieram ją na komendę. Pojawcie się tam, gdy uda wam się odnaleźć coś istotnego.
Schylił się, wziął kobietę na ręce i zniknął, pozostawiając za sobą chmurę gęstego dymu.
  Lądując miękko na nogach, w holu Głównej Siedziby Policji, przez jego głowę przewijał się tabun rozpędzonych myśli. Osobiście dopilnuje, by ta Mała po wybudzeniu się, wyśpiewała wszystko - złorzeczył nieustannie, idąc w stronę pokoju przesłuchań. Choćby miał ją torturować całe życie!
A intensywność zapewnień rosła z każdym jego krokiem.
Zdeterminowany zacisnął dłonie na ciele największej tajemnicy, z jaką się do tej pory spotkał.


  Posadził jej bezwładne ciało na krześle i mocno podtrzymał za ramiona, by się z niego nie zsunęła. Głowa kobiety opadała ku dołowi za każdym razem, gdy usiłował ją unieść, ręce zwisały...
Ciężko było mu się do tego przyznać, ale miał problem z wyciągnięciem jej z genjutsu. Zapadła w nie tak silnie, że nie sposób było dokopać się do jej świadomości.
   - Zareaguj - syczał pod nosem, pochylając się nad nią z aktywowanym Sharinganem. Wciąż musiał przytrzymywać jej głowę, odchylając ją do tyłu. Niestety, mimo prób źrenice nie reagowały na żaden bodziec i wciąż pozostawały tak zatrważająco nieobecne, puste.
 Mógł się w nie wpatrywać i wpatrywać, bez skutku. Jedyną rzeczą, którą był w stanie zrobić, to stwierdzić, że dziewczyna ma bardzo ładny kolor oczu, z różnymi intonacjami zieleni, łączącymi się wzajemnie.
W obliczu zetknięcia z takim przypadkiem, stał się bezsilny.
  Teraz nie wyglądał jak bezduszny funkcjonariusz, tylko jak normalny, poddenerwowany wagą swoich czynów chłopak. Dobrze wiedział, że konieczność użycia genjutsu przez osobę do tego nieprzygotowaną wiąże się z pewnym ryzykiem. Pluł sobie w brodę, że pozwolił własnemu ciało zareagować w taki, a nie inny sposób. Mógł ją przecież związać, ogłuszyć, zrobić cokolwiek innego!
  Wtedy, niczym pomoc z niebios, do niewielkiego pomieszczenia wszedł Itachi, zachowując pogodny wyraz twarzy. Rozejrzał się pobieżnie, chodź jego wzrok niemal od razu napotkał przygarbioną postać młodszego brata. Pokój przesłuchań był niewielki, ze wszystkich stron obity metalowymi płytami, nie licząc prostokątnego, zaciemnionego okna na jednej ze ścian. Drzwi, prowadzące na korytarz również były metalowe, podobnie jak stolik postawiony na środku oraz dwie sztuki krzeseł, ustawione po obu jego przeciwnych krawędziach. Poza tym, na blacie stołu wykute zostały mosiężne, otwierane od góry zatrzaski, krępujące ręce.
 Na widok kobiety, bezwładnie wiszącej na krześle, mina Itachiego nieco zrzedła. Przeniósł na Sasuke pytające, a zarazem ostre spojrzenie. Ten w odpowiedzi wykrzywił kwaśno usta.
   - Musisz mi pomóc.
   - Co ty jej zrobiłeś? - Gniew, zawarty w jego słowach zmusił Sasuke do wyprostowania się. To jednak sprawiło, że ciało dziewczyny zaczęło powoli zsuwać się na podłogę. Gwałtownie przytrzymał ją ręką, przyciskając do oparcia krzesła.
   - Spanikowałem, musisz mi wierzyć. Goniłem ją, prawie mi uciekła, szarpaliśmy się. Z resztą, sam zobacz. - Odchylił nieco rękaw munduru, pokazując widoczne na skórze zaczerwienienia i szramy. Podobne znamienia miał także na szyi, oraz torsie. Nie wspominając o ogromnym siniaku na brzuchu. - Byłem wściekły i jedyne czego chciałem, to skończyć to szaleństwo. Nie myślałem o zagrożeniu, gdy ta mała lafirynda usiłowała wydrapać mi oczy!
  Itachi zbliżył się szybkim krokiem i raz jeszcze zerknął na bezwładne ciało kobiety. Nieco zbyt długo zatrzymał spojrzenie na jej włosach, następnie twarzy...Jego czarne oczy zmieniły wówczas wyraz trzykrotnie. Najpierw rozszerzyły się szeroko, sugerując zaskoczenie, po chwili przeradzając się w coś na kształt zaintrygowania. Natomiast w tym momencie, pałały tylko niepokojącym gniewem, oraz frustracją.
Sasuke w zdziwieniu obserwował przemiany, rysujące się na twarzy starszego brata. Znał go całe życie i nie spodziewałby się, że jedna dziewczyna może wyzwolić w nim tyle sprzecznych odczuć. Nawet Izumi nie była do tego zdolna.
   - Jaki miałeś cel, szarpiąc się z nią, Sasuke? Odjęło ci rozum? - Odezwał się z przyganą i złością, mocno zaciskając palce na górnej partii nosa. Myślał zaciekle, następne zdanie wyrażając ściszonym syknięciem - I po co przywlokłeś ją aż tutaj?
   - Znasz ją? - powiedział, podejrzliwie mrużąc oczy.
   - Oczywiście, że nie. I zakładam, że nikt jej tutaj nie zna. Przynajmniej aż do tej pory! - Itachi gwałtownie poderwał opadłą głowę różowowłosej do góry i spojrzał na nią, aktywując swojego Sharingana. Sasuke przyglądał się temu z uwagą, rzadko kiedy mając okazję zobaczyć kekken genkai brata. Aktywował je tylko przy specjalnych okolicznościach, sądząc, że im mniej go używa, tym lepiej. Osobiście nie zgadzał się z nim w tej kwestii, chodź szanował jego decyzje.
Nie od dziś wiadomo, jak Sharingan wpływa na jakość widzenia swojego użytkownika. - Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak ją spotkałeś.
   - Odpowiem ci, jeśli ty również powiesz mi prawdę - Odparł szorstko, zaciskając rękę na jego ramieniu. Itachi zerknął na brata kontrolnie kątem oka i zmarszczył brwi - Widzę, jak dziwnie się zachowujesz. Musisz ją znać.
   - A jak według Ciebie mam się zachowywać Sasuke, kiedy w pełnej świadomości przyprowadziłeś ją tutaj, prosto do jaskini lwa. Przecież ona nie widnieje w spisie mieszkańców! Gdy ktoś z zewnątrz się o tym dowie, natychmiast ją zabiją.  
   - A ty nie lubisz niepotrzebnej śmierci - dokończył cicho Sasuke, dobrze znając stosunek Itachiego do polityki wioski. Chłopak nigdy nie powiedział tego na głos, jednak często można było wyczytać pogardę w jego spojrzeniu. W dodatku jego relacje z ojcem pozostawiały wiele do życzenia.
   - Nienawidzę. - dorzucił z niebezpiecznym błyskiem w oku i na nowo skupił się na kobiecie. - Ty idioto! - huknął w pewnym momencie - Użyłeś na niej tak silnego genjustu?! Przecież to szaleństwo!
  - Nie dała mi wyboru! - odwarknął natychmiast, zaciskając pięść. Zachowanie Itachiego zaczynało działać mu na nerwy. Ostatnimi czasy szybko popadał w gniew.. - Poza tym to i tak bez znaczenia co zrobiłem. Tą dziewczynę nie spotka już nic dobrego. Gdy ją ujrzałem, siedziała na zwłokach Ikuhamy, odprawiając jakiś dziwny rytuał. Śpiewała i rysowała jakieś wzory na jego dłoni. Uciekła, kiedy tylko mnie zobaczyła. Jak widzisz zdążyłem ją jednak dogonić i pochwycić.  
   - W jaki sposób Ikuhama został zabity? - Itachi nie posiadał się z zaskoczenia, chodź jego twarz z pozoru wyglądała normalnie, tak obojętnie jak zwykle.
   - Rozszarpała mu brzuch ciętą bronią. Nie ma jej jednak przy sobie.. Naka i Tekka są na miejscu zbrodni i poszukują śladów.
   - Nie znalazłeś broni i mimo tego wciąż ją podejrzewasz? To nie ona go zabiła. - odrzekł starszy z rodzeństwa, w zadumie marszcząc czoło - Jakim cudem miałaby pozbyć się broni, aż tak szybko?
  Sasuke niemal zazgrzytał zębami. Naiwność Itachiego raziła w oczy, a jego marna próba przekierowania winy na kogoś innego, aż prosiła się o żałosne wygwizdanie.
   - Nie próbuj jej kryć, Itachi! - zagroził lodowatym tonem - Nie wmówisz mi, że jest niewinna po tym, co zobaczyłem. Nakryłem ją, więc zaczęła uciekać. Gdyby było inaczej, nie zareagowałaby tak panicznie. Z resztą spójrz tylko na nią! - Machnął ręką, wskazując na kobietę. - Jest upaćkana krwią, ma na sobie same szmaty, a jej włosy chyba od lat nie widziały szczotki! Ma brudne cienie na twarzy i zakrzywione na kształt szponów paznokcie. Wiem, bo osobiście mnie nimi potraktowała! Jak możesz mówić, że jest bez winy? To buntowniczka, która jakimś cudem wymknęła się, podczas osądu w ich osadzie! A teraz się mści.
  - Buntowniczka? - zakpił, cynicznie unosząc do góry jeden kącik ust - Czy ty sam siebie słyszysz, Sasuke? Czy według Ciebie buntowniczki wyglądają w tej sposób?
  - Dlaczego tak zażarcie jej bronisz, co Itachi? I dla twojej wiadomości, tak, tak właśnie wyglądają buntowniczki! I tak też się zachowują: jak spragnione krwii wariatki. - Nagle coś mu się przypomniało - Skąd ty w ogóle, do licha, wiesz, że nie ma jej w spisie ludności?!
  - Bo znam ją całą na pamięć i nie ma w niej miejsca dla osób, o różowych włosach! - Parsknął, jakby to było oczywiste.
Bo i istotnie było. Itachi nigdy nie ukrywał, że bierze swoją pracę bardzo na poważnie, sumiennie przykładając się do wszystkich aspektów, związanych z losem wioski. - Módl się, abym był w stanie ją wybudzić z transu, w który ją wciągnąłeś. A gdy to się jakimś cudem stanie, módl się ponownie, by zachowała pełnię zmysłów!
  - O to już raczej za późno. Nie masz pojęcia, jak histerycznie się darła.
Itachi jedynie uśmiechnął się gorzko, bez radości.
   - Przytrzymaj mi ją i otwórz jej chociaż jedno oko. Spróbuje wyciągnąć ją z tego bagna.
  Dużo siły kosztowało obu braci Uchiha poradzenie sobie z tym trudnym zadaniem. Kobieta jak łatwo wpadła w genjutsu, tak wybitnie ciężko nie chciała się z niego otrząsnąć. Czas płynął nieubłaganie i kolejna próba spełzła na niczym. Itachi ciężko otarł pot z czoła i zamrugał, dając ukojenie przekrwionym oczom.
   - Do tej pory myślałem, że jestem w tym dobry.
   - Wyciąganiu z genjutsu?
  - Nie. W ratowaniu dam w potrzebie. - Odetchnął ciężko i pochylił się, na pohybel błagającego o litość kręgosłupa. Próbował przebić się przez oporny umysł dziewczyny, który za żadne skarby nie chciał przepuścić go do głowy swojej właścicielki. - Nie ma co. Nieźle nas urządziłeś i.. Mam ją! - huknął nagle
Młodszy Sasuke aż pokraśniał na twarzy. Następne sekundy wypełnione były napiętym oczekiwaniem, pomieszanym z głośnymi oddechami Itachiego. Nieustannie ocierał załzawione , boleśnie piekące oczy. Czy żałował? Nie, raczej nie. W końcu czego się nie robi dla rodzeństwa.
   Kobieta powoli poruszyła się. Uchylała i zamykała powieki, przyzwyczajając oczy do rażącego blasku jarzeniówek, których blask padał prosto na jej twarz. Przyswajała fakty, w dobitnie zbolały sposób usiłując unieść drżącą rękę. Ta jednak albo uparcie nie chciała jej słuchać, albo miała własny, lepszy pomysł na siebie. Mocno zacisnęła się na krawędzi stołu, odprowadzana tam przez mętny, lekko nieobecny wzrok różowowłosej.
  Podkuliła nogi pod krzesło w tym samym momencie, w którym Sasuke poruszył się, cofając o krok. Natychmiast znieruchomiała i jak za błyśnięciem pioruna odnalazła go spojrzeniem, rozszerzając oczy, jakby do tej pory nie była świadoma jego obecności. Po chwili przerażony wzrok dosięgnął także uważnie obserwującego ją Itachiego.  
   Odskoczyła. Tak nagle. Po prostu, jakby wcale nie spędziła pół godziny w zawieszeniu między światem a jawą. Cała krew odpłynęła z jej i tak pobladłej twarzy, kiedy bez problemu zaszybowała nad oparciem krzesła i dopadła do kąta ściany, jak najdalej od obu mężczyzn. Wcisnęła się w niego bez słowa i zastygła w bezruchu, jedynie obserwując.  
Jeśli jej życie dalej będzie przebiegało w tak rezolutny sposób, szybko nabawi się apopleksji. Serce znowu łomotało z zawrotną prędkością.
   Sasuke posłał bratu spojrzenie, mówiące “Widzisz. Mówiłem”, ten jednak nie zareagował w żaden sposób, jedynie dalej przyglądając się wyobcowanemu zachowaniu kobiety. Coś mu się bardzo w tym wszystkim nie podobało. Nie wiedział tylko, co. Jej rozbiegane spojrzenie, drżące ramiona? Może rozchylone, szybko wyrzucające z siebie powietrze usta? Pracował w policji na tyle długo by wiedzieć, że mordercy nie postępują w ten sposób. W całej jego karierze jeszcze się nie zdarzyło, żeby kobieta o dłoniach splamionych krwią na widok funkcjonariuszy zareagowała tak ogromną paniką. Było to jednocześnie świadczące i nieświadczące o jej winie.
   - Spokojnie - przemówił Itachi, posługując się cichym i pogodnym tonem głosu. Mówił powoli. Nie chciał jej niepotrzebnie straszyć. Jak na jego oko, była już w wystarczająco wielkim szoku. - Ja nazywam się Itachi, a ten, który stoi obok mnie, ma na imię Sasuke. Oboje jesteśmy funkcjonariuszami policji. Nie musisz się tutaj nikogo bać.. rozumiesz?
  Cisza. Dziewczyna jak stała, tak stała, jej zatrwożona mina nie złagodniała ani na moment, a oczy dalej trwały w tym komicznym rozszerzeniu.
   - Chyba nie zrozumiała - mruknął mimochodem Sasuke, a na dźwięk jego głosu, różowowłosa wzdrygnęła się. Itachi zarejestrował to z niemałym zaskoczeniem.
   - Chyba cię nie lubi - zauważył z nutką kąśliwości, po czym zilustrował ją całą od stóp do głów. Gdzieniegdzie była umazana zeschniętą krwią i nie był to niestety, jedyny ewenement jej aparycji. Wyglądała jak amazonka żywcem wyjęta z dzikiej puszczy. Długie włosy opadały lub unosiły się, w zależności od stopnia skołtunienia, stopy były bose i brudne od ziemi, w dodatku ten strój, utworzony z prawdziwego - nie miał co do tego wątpliwości - zajęczego futra. Skąd je wzięła? Nie wiedząc czemu wykluczył opcję w której dziewczyna sama zapolowała na zwierzynę. Była niewypowiedzenie wręcz chuda. Trzymając ją przedtem za ramiona, kości bardzo wyraźnie wbijały mu się w dłonie. Poza tym, korzystając z wcześniejszej bliskości, udało mu się zauważyć coś jeszcze.
 Miała blizny. Bardzo dużo mniejszych lub większych blizn, które w odsłoniętych przez ubrania miejscach, obficie pokrywały ciało, aczkolwiek były niedostrzegalne z dalszej odległości. Nie wiedział w jakim stopniu została okaleczona, ani co działo się pod okryciem wierzchnim, miał jednak podejrzenia, że to może być przyczyną jej teraźniejszego zachowania.     
  Bała się ludzi, była wyobcowana, bez wątpienia mieszkała w lesie.. Czyżby uciekła od kogoś, kto źle ją traktował? Co gorsza, zabić też mogła z tego powodu.
 Podczas gdy Itachi kontemplował zażarcie, Sasuke nie silił się na delikatność. Zrobił kilka szybkich kroków w stronę kobiety, chcąc groźbą tudzież czynem zmusić ją do powiedzenia czegokolwiek. W rezultacie osiągnął jednak tyle, że dziewczyna z jeszcze większą trwogą wcisnęła się plecami w kąt, zmniejszając się o kolejne kilka rozmiarów.  
   - Sasuke, wcale nie pomagasz! - napomniał go z gniewem starszy brat
   - Jeśli będziesz się tak nad nią pastwił i rozczulał, nie wyjdziemy stąd przez kilka następnych tygodni!  
   - Próbuje wymyślić, co mamy zrobić. Siłą nic tu nie załatwisz!
Sasuke odwrócił się i zerknął ku niemu ze zniecierpliwieniem.
   - Skąd możesz to wiedzieć? To zawsze działa, tak nas uczono, pamiętasz?
   - O tak, pod warunkiem, że ten ktoś ci nie odda! Mało masz szram?!
Teraz zirytowany był także Itachi, co przejawiało się w spazmatycznie skurczach mięśni dłoni.
   Gdy dwójka wyrośniętych, postawnych mężczyzn kłóciła się w najlepsze, zaczajona w rogu pokoju kobieta przygarbiła się, próbując oszacować jakie ma szansę wymknąć się z tego przytłaczającego pomieszczenia bez wyjścia. W sposób niemal niedostrzegalny szybko rzuciła okiem na prostokątną szybę, bo była to jedyna rzecz która wyróżniała się z całej masy metalowych struktur. Następnie zerknęła na ciemnowłosego chłopaka, tego, który przedtem ruszył w jej kierunku. Czuła, jak nogi zaczynają jej drżeć a włos jeży się na głowie. To on rzucił się na nią i wprowadził w ten okropny, czarno-czerwony świat, pozbawiony wolności! Kojarzył się jej z brutalnością i agresją. Nic dziwnego, że gdy tylko zobaczyła go na polanie, poczuła wielki strach. Ten człowiek mógł zrobić jej krzywdę i wcale się co do tego nie pomyliła; udowodnił to, gdy ruszył za nią w szaleńczą pogoń. Na samą myśl o tym, zadrżała i jeszcze mocniej skuliła się w sobie, w nadziei że im mniejsza będzie, tym mniejsze wzbudzi zainteresowanie.
  Wbrew wszystkiemu, różowowłosa nie należała wcale do istot bojaźliwych, pozbawionych odwagi - była tylko ogromnie lękliwa i niezwykle łatwo wpadała w panikę, szczególnie, kiedy sytuacja zaczynała ją przerastać, bądź też nastawać na jej życie. Zawsze zachowywała szczególną ostrożność i całkowicie zawierzała instynktowi, bo to on po wielokroć pozwalał jej przetrwać w surowym środowisku. Ów instynkt od lat nakazywał, aby unikała ludzi i strzegła się przed nimi - to dlatego konieczność przebywania na małej przestrzeni z dwoma obcymi osobnikami rasy ludzkiej przyprawiała ją o takie skrajności.. Na domiar złego jednym z nich był ON, człowiek który od czasu pierwszego spotkania nad jeziorem pojawiał się nawet w jej koszmarach. To te uporczywe, złe przeczucie sprawiało, że czuła w stosunku do niego wielką niepewność. Gdy powalił ją ze sobą na ziemię, myślała, że zejdzie ze strachu.
  Nagle mężczyźni doszli między sobą do porozumienia. Nie słyszała co mówili, bo w połowie dyskusji przeszli do konspiracyjnego, mocno syczącego szeptu. Dziwne dźwięki wydobywające się z ich ust sprawiły, że z trudem powstrzymała się od przekrzywienia głowy na bok, niczym szczenie.
  Nie znalazła możliwości ucieczki, więc postanowiła poprosić o pomoc Dziewczynkę. Ona zawsze była chętna wyrwać ją z opresji! To ją nieco pokrzepiło. Pewnym ruchem sięgnęła do prowizorycznej kieszonki wyciętej w futrze i… wrzasnęła z niedowierzania.
   - Coś się stało? - odezwał się natychmiast ten wyższy, przyprawiający ją o mniejszy niepokój. Miał takie dziwne kojące spojrzenie... Jakby rozumiał? Wzniosła wokół siebie kolejny, trudny do sforsowania mur. Jeśli spotyka się z czymś nowym, nigdy temu nie ufa. Druga zasada przetrwania. - Dlaczego krzyczałaś?
Milczała jak zaklęta, znowu zamierając w bezruchu. Jednak zdenerwowanie powoli, z każdą sekundą bezczynności wypalało gorejącą dziurę w jej umyśle.. Myśl, myśl, myśl! Gwałtownie poruszyła ręką, upewniając się że kieszeń jest na prawdę pusta. Krew wróciła do jej twarzy, nadając jej czerwonych wykwitów.
   - Zgubiłaś coś? - mruknął jakby od niechcenia ten niższy. Krew na powrót znalazła się poza policzkami, znowu czyniąc je kredowo-bladymi. Paskudna sytuacja, przerodziła się w największą katastrofę jej życia.
Postawiona pod ścianą dosłownie i w przenośni, jednorazowo ale w sposób niepozostawiający złudzeń skinęła głową.
   - A więc jednak nas rozumiesz! - wykrzyknął z przesadnym entuzjazmem wyższy, ten który nazwał się.. Itachim?
Spojrzała na niego badawczo, nie wykonując żadnego ruchu. Nawet nie mrugnęła.
   - Nie jesteś tak głupia, na jaką wyglądasz, co? - dopowiedział Sasuke, wykrzywiając usta w złośliwy uśmiech. Miał nieodparte wrażenie, że już mają ją w garści, a dowiedzenie się reszty niewiadomych, to tylko kwestia czasu. Wątła nić porozumienia została zawarta.
Znowu nie zareagowała w żaden sposób. Pomstując o siłę, powoli wypuścił powietrze z ust.
   - Powiedz nam wszystko, co chcemy wiedzieć a pomożemy ci odnaleźć twoją własność. Co zgubiłaś?
Widział jak głośno przełknęła ślinę, zasznurowując usta.
   - Powiedz coś w końcu, do cholery, bo mam już tego powoli dość! - dodał po stokroć głośniej i gwałtowniej, w porywie złości sięgając do pałki, przymocowanej do pasa. Niepomny na ostrzegawcze warknięcie Itachiego, stanowczo chwycił broń w dłoń i uderzył nią o powierzchnię stołu.
Rozniósł się głośny huk, ale kobieta ani drgnęła, chodź spodziewał się, że ze strachu podskoczy do samego sufitu. Zmarszczył brwi, gdy ta bez słowa mocniej wcisnęła się w swoje miejsce docelowe.
   - No? Słucham? - ponaglił z napięciem i niebezpiecznym, groźnym błyskiem w oczach. Nie cierpiał gdy robiono z niego durnia. Zręcznie obrócił pałkę w palcach i zrobił pierwsze kroki w stronę zlęknionej kobiety. Zbliżyłby się jeszcze bardziej, gdyby nie ciężka jak z ołowiu ręka Itachiego, która w stanowczym, mocnym chwycie ścisnęła go za ramie, zatrzymując w miejscu. Spochmurniał.
   - Upadłeś na głowę? - syknął - Zamierzasz ją pobić?!
   - Do nieprzytomności. I dobrze Ci radze, nie wtrącał się więcej bracie. Mam już dość tego twojego miękkiego serduszka.. Nie widzisz, że ona sobie z nas kpi?! Z nas? Klanu Uchiha!? Nie będę pozwalał na to ani chwili dłużej.
   - Uchiha? - Bajeczny głosik rozniósł się po pokoju, niczym poranny, lekki wietrzyk, miękko okalając swoją barwą zawładniętych gniewem braci. Mężczyźni natychmiast zamilkli, w tej samej sekwencji ruchów zwracając twarz w kierunku kobiety. Stała tak jak przedtem, tylko jej wzrok był inny. Bardziej ludzki, a zarazem pełny sprzeczności; błysk strach skrył się za zgubną ciekawością, której nie mogła pohamować. Leciutko przekrzywiała głowę w bok. - Czy oznacza to.. coś.. niegodziwego?


Oto i jest! Trochę z poślizgiem, ale mam nadzieję, że wywiązałam się z obietnicy.
Jest więcej naszej Kobiecej Tajemnicy i zapewniam was, że w następnym rozdziale dowiemy się o niej conieco. Rozdzialik mam nadzieję - przyjemny, chodź sama miewałam momenty, w których musiałam się zatrzymać i pomyśleć, co też miałam na myśli, kiedy to pisałam xd Ciekawe czy i wam się uda przebrnąć przez niego w całości!
Czekam niecierpliwie na spotkanie w następnej części: Niezmienne treści przeznaczenia.   Ps. Czy czcionka Wam odpowiada?

14 komentarzy:

  1. No i wreszcie się doczekałam :D Od samego początku tego rozdziału zastanawiałam się czy nasza Tajemnicza Kobieta w ogóle potrafi mówić.. I potrafi! Brawo dla niej :)
    Jak dla mnie rozdział za krótki, szczerze spodziewałam się dłuższej lektury, no ale cóż.
    Sasuke trochę mnie śmieszy.. Udaje najwspanialszego człowieka świata, a nie potrafi wyciągnąć kogoś z genjutsu.. frajer :D
    Itaś jest taki kochany i miły, może ogarnie jakoś tą sytuację i nie pozwoli innym skrzywdzić kobiety.
    Oczywiście brakowało mi w tym rozdziale pewnej osoby, ale mam nadzieję, że doczekam się go w następnym.
    Czekam z niecierpliwością, pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano rozdział krótki - bo i rozbiłam go na dwie części haha :D
      Gdyby nie to, pewnie dalej by się nie pojawił. Dotarłam do dość problematycznej dla mnie sceny i męczę się i trudzę żeby jakoś ona wyglądała, z sensem :)
      Madara oczywiście zawita na chwilę w następnym odcinku.

      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  2. I jest! Notka. Zajebiście. :D

    Wczoraj Ci napisałam już komentarz, ale oczywiście mi go telefon zjadł (bo to z telefonu pisałam). No i jakoś tak się nie dodał.

    Tak jak już mówiłam - oderwałam się od nauk Mistrza Gautamy, by Cię czytać. Czuj się zaszczycona! xD

    Co do notki i bloga w ogóle: Ciekawe podejście do tematu. Historia gdzie Itachi nie podejmuje się "ochrony" Konohy jest co najmniej ciekawa. Sasuke jako idealnie wpasowany w podejście klanu... Hym. Podoba mi się. Przez całe anime odbierałam go jako gościa podatnego na sugestię.

    Daj mi go polubić! Tego mangowego nie lubię (Serio xD).

    DO tego Sakura jest taka tajemnicza. Och... Ach... xD

    Oczekuję kolejnej notki.

    Czuj presję Temiro, jak to zawszę piszę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam serdecznie
    Czytuje od jakiegoś czasu Twoje blogi, przyznam , że zaskakuje mnie iż opowieśc pisana przez maturzystkę jest w stanie wciągnąć i pochłonąć 25 latkę po studiach ale cóż, tak właśnie jest, gratuluje :)

    mam jednak dwie uwagi:
    1. pomysl proszę czy nie da się zmienić grafitowego tła na jaśniejszy, konktrast miedzy tłem a tekstem jest niewielki i strasznie bolą oczy od czytania
    2. nie pamietam dokladnie pod ktorym postem, ale na tym drugim blogu ostatnio wdałaś się w dyskusję z innymi autorkami. Uważaj co tam piszesz, bo czytelnicy to widzą a ja sama poczułam się zgorszona kilkoma słowami :)

    moje uwagi nie są zgryźliwe, mam nadzieję, że żadną Cię nie uraziłam :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za komentarz! :D

      Z tłem pokombinuje - ewentualnie, gdyby moja zdolności graficzne (na prawdę mierne) nie wystarczyły, będę zmieniać czcionkę na jaśniejszą, na przykład. Powinno być lepiej :D

      I najmocniej przepraszam, jeśli cokolwiek z tamtego SPAM-iku Cię uraziło. Nie przypuszczałam, że komuś będzie się chciało to w ogóle czytać.. ;)
      Poprawię się, obiecuje :D

      Usuń
    2. Super, fajna z Ciebie kobitka :)
      Poprawienie koloru czcionki na szary juz bardzo duzo zmieni, tak to super, wszystko sie zgadza. Z niecierpliwoscia czekam na kolejne rozdzialy szczegolnie na tamtym blogu - bardzo wciqgajaca historia :)

      Usuń
    3. Przejrzałam tamte komentarze i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że wiem o który konkretnie moment ci chodzi! Najmocniej za niego przepraszam, to było napisane stricte w celach humorystycznych. W opowiadaniu często używam tamtego sformułowania i jakoś tak niefortunnie zapadł mi w pamięć. :D
      W każdym razie kolor czcionki zmienie w następnych częściach.
      A na drugim blogu rozdział nie pojawi się za szybko, bo napisałam dopiero 2 strony.. Maarnie mi idzie, niestety. :<

      Usuń
  4. Jak tylko zobaczyłam, że pojawiła się notka od razu się na nią "rzuciłam". Nawet nie zwróciłam uwagi, że nie mogę sobie na to teraz pozwolić, ponieważ nie mam czasu. Przez ciebie spóźniłam się na trening!
    Ale było warto :) Akcja powoli się rozkręca. Ciekawi mnie o co będzie chodziło z Sakurą. Nic kompletnie nie przychodzi mi do głowy co zamierzasz z nią zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Halo halo! Domagam się nowego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej, czy tutaj jest PORZUCONE opowiadanie?? Nieee, proszę, bardzo ładnie proszę, nie rób mi tego D:
    Kurcze, szczerze, to język tutaj to następny lvl, określiłabym go jako cud, miód i orzeszki (niesolone jakby co)! I historia to masakra, nie mogłam oderwać się od czytania.

    Chyba idę smutać do jakiegoś kącika >:(

    OdpowiedzUsuń
  7. No przy tym rozdziale trochę się męczylam przez czcionkę. Jakoś przebrnęłam, ale aż mam dosyć. xD
    Sam rozdział był ciekawy - podoba mi sie kreacja twojej Sakury. Kojarzy się z jakąś inną istotą, tylko ma wygląd człowieka. xD Wątek Sakury bardzo mnie interesuje. Ale końcówka, kiedy Sasuke chciał ją pobić... Boże, gdyby tam Itachiego nie było!
    Ale ten jej teskt "Czy to oznacza coś niegodziwego" - no rozwaliła mnie, bo Sasuke u ciebie jest pięknym przykładem nigodziwości. XD
    Lecę dalej. :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics